poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Zawód.

Kazemaru.. ? - Szepnąłem cicho spoglądając na postać przede mną. Osoba odwróciła sie w moją stronę, a na moje policzki wkradły się rumieńce zażenowania. Był to mężczyzna, mojego wzrostu, z niebieskimi włosami oraz oczami tego samego koloru. - Ah, Przepraszam. Pomyliłem pana z kimś.. - Pomachałem dłońmi przed sobą śmiejąc się cicho, ze swojego idiotyzmu. On tylko powiedział coś  pod nosem, chyba obraźliwą obelgę, po czym odszedł. Ja jednak, nadal tam stałem czując w sercu ból. Ból i smutek. Minął dopiero jeden dzień, a ja już tak strasznie tęskniłem za Kazemaru. Doszło nawet do tego, że wszędzie gdzie mignęło mi coś niebieskiego, zacząłem go widzieć. Pokręciłem delikatnie głową na boki ruszając zawiedziony w stronę wyjścia ze szkoły. Nadal. Nadal cicho wierzyłem, że jednak on gdzieś na mnie czeka. Przed szkołą, domem, nawet na mieście. Podczas drogi spoglądałem smutno w ekran komórki mając nadzieje, że napisze do mnie, wyśle chodź jednego sms'a. Jednak dopiero po kilku minutach zdałem sobie sprawę, że nie podałem mu swojego numeru. - Jestem idiotą.. - Westchnąłem otwierając drzwi od domu. Patrząc na zegarek, spostrzegłem, że jest kilka minut po szesnastej. Nie wierzyłem, że czas będzie tak wolno leciał. Z niebieskowłosym godziny zawsze biegły jak szalone, lecz teraz, spędzenie minuty w samotności było jak sto lat męczarni. - To będzie dłuugii wieczór..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz