środa, 3 lutego 2016

Powrót.

Cały w skowronkach wróciłem do domu w dłoni obracając białą różę, nie mogłem wyjść z podziwu jaki wywarł na mnie Kazemaru. Jego osoba. Jego słowa. Wdychając zapach róży, przystępowałem z nogi na nogę wchodząc w głąb mieszkania, by usłyszeć twardy męski głos. - Wróciłem. - Obróciłem się napięcie w stronę źródła. Drzwi zamknęły się z hukiem a ja ujrzałem osobę, która ostatnimi czasy stała mi się obca. - Witaj w domu. Tato. - Co ja mówię.. Od dziecka rzadko kiedy było mi dane z nim porozmawiać. Zawsze był zajęty i nigdy nie miał czasu dla swego jedynego syna, który nawet matki nie posiadał. Dlaczego narzekam? Nie mam bladego pojęcia. Wiem jedynie, że tytułowany "ojciec" miał mnie głęboko gdzieś. Idealnym przykładem tego, było to, jak mnie omija nawet nie pytając co u mnie, czy wszystko dobrze, dlaczego tak późno wracam. Nagle cały piękny wieczór legną w gruzach. - Będę w swoim pokoju.. - Powiedziałem na moment odwracając się w stronę mężczyzny, jakby miało to coś dać. On pogrążony w papierach, rozłożony na kanapie, całkowicie oderwany od rzeczywistości jedynie kiwnął głową. Na co liczyłem? Na choć trochę ciepła z jego strony, zawsze posiadam tą złudną nadzieje.. Nie zauważyłem kiedy znalazłem się w swoim pokoju obejmując ciasno poduszkę. Łkałem cicho. Cicho jednak z nadzieją, że to usłyszy.. wejdzie i powie. - Wszystko dobrze synu? - Ale tak się nie stanie. Drzwi nadal pozostają zamknięte i nie wiem, czy kiedykolwiek będę je w stanie przed nim otworzyć.